Marcin Torz z „Super Expressu” twierdzi, że urzędnik z wrocławskiego ratusza zaproponował mu niedawno posadę w zarządzie Śląska Wrocław z pensją sięgającą 34 tys. zł. - Odmówiłem. Potem jednak zacząłem się zastanawiać, jak dalece władze Wrocławia są w stanie się posunąć, żeby wyeliminować mnie z rynku medialnego - skomentował Torz. Prezes Śląska podał, że rozmowy z dziennikarzem były prowadzone przez kilka tygodni. - Ja naprawdę widziałem w jego oczach zaangażowanie, chęć wielkiej współpracy. Dlatego naprawdę nie wydaje mi się, aby "praca marzeń", bo taka to też zapewne była praca dla Marcina, który przecież też kocha ten klub, była jakąkolwiek "próbą korupcji dziennikarza - podkreślił.